13.05.2015

wyzyny i niziny


...budząc się o 5 rano czuję jakbym byłam metr pod ziemią, jeszcze ciemno w oczach, nad moją głową jakieś odgłosy czyt. Leo. Nie widzę, ale bardzo wyraźnie je słyszę, z każda sekundą coraz głośniejsze i domagające się wyjęcia z łóżeczka.
Czasem jest mleko i dalej śpimy, ale nie dzisiaj. Dzisiaj wesoły, rozbudzony i domagający się rozrywki. No to robimy, na leżąco a właściwie leo robi, ja podaje wymieniam włączam na niewidomego.

Odkąd urodził się leo, godzina 5 kojarzy mi się koszmarnie...

Przed 8 było śniadanie, kaszka+owoc i po 8 pierwsza drzemka. Pierwszy bonus, czas się ubrać. O 8:45 chłopczyk już wyspany, nic, że nie zdążyłam zjeść i tak dobrze wyglądam :) I juz jakbym była dwa metry w czarnej d..

Później ubieramy leo, jest zabawa, jogurt i spacer. Pogoda czy nie pogoda, zawsze to lepiej wyjść niż jak ktoś na rekach wisieć potrafi godzinami, to co, że mu nakupiłam milion innych zabawiaczy, tu mu najlepiej.
Wychodzimy, dwie h drzemki, cudownie śpi, można odetchnąć i pomyśleć. To tak o pół metra się wynurzam z tej dziury.
Choć może lepiej z niej nie wychodzić, humor lipny no makeup włosy na matkę czyli złap zwiąż i już, jak to mój tato mówi, jedno dziecko i narzeka, że czasu nie ma.
Obudził się głodny, piszczący za jedzeniem tak, że się jeść nie dało, najpierw on a potem inni.
Po jakimś czasie była popołudniowa i ostatnia drzema pt 'ledwo patrzę ale nie usnę', wtedy najlepiej podjąć próbę samochodową. Nosidło, samochód i bez jęków leo drzema.
I już na sam koniec dnia lepiej, powoli wychodzę na prostą, może nawet plus jeden spod podziemia. Zazwyczaj o 18:30, dzisiaj o 19 była kąpiel, miła zabawa, ubieranie, mleko i te przytulaski na łóżku. Które wszystko rekompensuje, te trudy dnia tutaj nie wymienione i inne.
Od godziny me dziecko już śpi, a ja już kończe, bo o jutro wiecie może znowu będzie o koszmarnej piątej..:)



Xoxo s.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz